Tak sobie świątecznie, Bożonarodzeniowo pogadałem z koleżanką Moniką. I padł temat “makowiec”. A że się pochwaliłem, że nawet sam zrobiłem i że rodzina po konsumpcji przeżyła, to zażądała przepisu. Podesłałem dwa, ale po sprawdzeniu w domu okazało się, że korzystałem z innego przepisu, zaczerpniętego z bloga Moje Wypieki. Mój niestety nie wyszedł tak ślicznie, jak na obrazkach w przepisie, ale też był dobry. I oba kawałki miały w sumie około metra…Jak zresztą widać na załączonym obrazku.