Miałem tu napisać jakąś zajawkę, na zasadzie, co, po co, dlaczego itd., ale mi się nie chce.
Poniżej przepis na sernik. Mogę napisać, że mój, bo w sumie to ja piekę serniki w tym domu.
Sernik.
Składniki:
8-12 jaj (wedle uznania, ja z reguły używam 8 jaj)
1 kg tzw. twarogu sernikowego (można kupić gotowy w kilogramowych kubełkach)
2 szklanki cukru
3-4 łyżeczki cukru waniliowego (nie mam tu na myśli sztucznie pędzonego cukru wanilinowego)
1 kostka masła lub margaryny (masło niesolone! – tak to już jest, że w tym kraju króluje masło solone. Margaryna – tylko Kasia, bo to ładne imię, a poza tym z nią się zawsze upiecze…)
1 opakowanie budyniu
3-4 krople esencji zapachowej (cytrynowa jest OK)
100-150g migdałów (najlepiej płatki)
(zamiast migdałów mogą być rodzynki, ale u mnie wszyscy preferują migdały)
Przygotowanie:
Do miski wrzucamy twaróg, do tego w żółtka jaj, cukier, cukier waniliowy. I nie bawimy się w żadne ucieranie, rozcieranie, czy co tam, tylko mikser do ręki i już. Można sobie robić przerwy, wtedy się cukier rozpuści. W międzyczasie można rozpuścic masło (trzeba pamiętać, zeby masło nam się nie zagotowało, bo jełczeje w wysokiej temperaturze) i oczywiście przestudzić.
Wlewamy masło do sera, miksujemy. Dodajemy budyń, olejek, migdały.
Do białek dodajemy szczyptę soli i ubijamy pianę. Ubitą pianę POWOLI dodajemy do masy serowej, mieszając ŁYŻKĄ (broń Boże mikserem!).
Tak przygotowaną masę wylewamy do blachy (ok. 30cm) i wstawiamy do piekarnika.
Piekarnik powinien byc rozgrzany do ok. 180 stopni. Mniej więcej.
Czas pieczenia, 45-60min. w zależności od temperatury pieczenia i koloru jaki chcemy uzyskać. Ja to i tak nie patrzę na czas tylko na kolor. Po upieczeniu mozna zostawić sernik w otwartym piekarniku, odparuje wtedy troszkę i nie powinien za bardzo opaść.
Dzisiaj piekę sernik dla kolegi Jima, więc i pewno zdjęcie wrzucę.
Edit. Zdjęcia nie wrzucę, bo po zrobieniu sernika dla Jima zapomniałem, a drugi, który został upieczony na święta, jest już zdrowo napoczęty…
