Tak jak sobie obiecywaliśmy, tak i zrobiliśmy. Silną grupą (może już nie tak silną ilościowo, jak w zeszłym tygodniu), wybraliśmy sie na poszukiwania grzybów do Tollymore Forest Park koło Newcastle. Okoliczności przyrody całkiem, całkiem, pogoda też sprawdziła prognozę pogody i była taka jak zapowiadano w BBC, więc można było wyruszyć na grzybobranie. Mówiąc szczerze plan zbierania wykony został w 100%, albo jak kto woli znaleźliśmy 100% więcej grzybów niż ostatnim razem. Ale zanim do tego doszło, to widzieliśmy:
(Podobno – 99% pewności) Opieńki.
Grzyby niezidentyfikowane (jeżeli ktoś wie, to niech pisze).
Takie ładne, żółte.
Podziwialiśmy krajobraz.
Oczywiście musimy się pochwalić naszą zdobyczą (koźlarz – chyba, jak nie to pisać)
A na koniec, grill – kiełbaska i pieczony chlebek – “mniodzio”.
Na żądanie znalazcy grzyba, jeszcze jego jedno zdjęcie.
no pienkny! juz zjedzony?
Jeszcze nie, czeka na lepsze czasy (czytaj, aż zrobię polędwiczki).