Wpis z cyklu “Dzień bez Tesko dniem straconym” lub “Zabierz swojego partnera (tu wychodzi moja poprawność polityczna – bo już passé jest pisanie: żonę, dziewczynę, kochankę, itd.) na romantyczny spacer do Tesko”.
Mój ulubiony sklep osiedlowy zaprezentował nowy typ promocji (oferty?) o silnym przesłaniu podprogowym.
Na zdjęciach zamieszczonych poniżej mamy dwa towary o tej samej cenie końcowej, ale jakże diametralnie się one różnią, jeśli spojrzeć na nie z punktu widzenia osoby, która szuka towaru w niższej cenie. Znaczy patrzy na cenę za litr, kilogram, hektar.
Czerwone mazy zostały zrobione przeze mnie (poznaję właśnie potęgę programów graficznych – wiem jak zmienić kolor i coś namalować, uczę się teraz jak kreskę zrobić grubszą).
Zatem zdjątka podprogowe.
Zauważcie różnice: cena za litr w obu przypadkach i pojemność. Dla ułatwienia dalszych obliczeń – 1.036l równa się 1036ml.
Młody stanął, popatrzył, dokonał szybkiej kalkulacji w pamięci (oczywiście w pamięci kalkulatora japońskiego wyprodukowanego przez zwinne chińskie rączki) i powiedział:
(Cytat niedokładny, można powiedzieć, że troszkę ubarwiony. No dobrze, wartość kalkulacji się tylko zgadza, ale bardzo chciałem przytoczyć coś z “Dnia świra”.
“Tatuś, nie ma […] we wsi, to musi być 6,5540540540540540540540540540541”
Morał.
Dzięki sprawnym chińskim rączkom możesz korzystać z dobrodziejstw matematyki nawet w Tesko.